MY

MY

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Magia Świąt

Zbliża się fantastyczny czas...
Nie wiem jak Wy ale ja uważam, że ten czas oczekiwania się ostatnio wydłużył i nie ma on już w sobie tyle Magii co kiedyś. Teraz kolędy i pastorałki słychać już kilka dni po 1 listopada a zaraz po zniczach pojawiają się w sklepach ozdoby świąteczne. Jest tego tak dużo, że nie wiadomo co wybrać. Choinki przystrojone pięknymi bombkami, światełkami..... a ja tęsknie za piękną choinką ubraną w pierniki, łańcuchy i ozdoby wykonane przez moje dzieci, za taką choinką... trochę "kiczowatą" ale oryginalną i jedyną w swoim rodzaju. W tym roku jeszcze takiej nie mam ale w przyszłym mam nadzieję, że taką postawimy i własnoręcznie udekorujemy.
Od trzech lat Święta Bożego Narodzenia mają dla mnie zupełnie inny wymiar. Pierwsze Święta po przyjściu na świat dziewczynek były wielką niewiadomą. Do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy czy spędzimy świąteczny czas w komplecie, bo przecież lekarze mówili, że dziewczynki na pewno będą musiały zostać w szpitalu do właściwego terminu porodu, czyli do 25 grudnia :) Jednak ich siła i chęć walki była tak ogromna, że 9 grudnia cała nasza rodzina była już w domu. Nasza radość nie trwała zbyt długo, gdyż 12 grudnia cała nasza czwóreczka została "zakwaterowana" w szpitalu ze stwierdzonym zapaleniem płuc. Razem z mężem "przeprowadziliśmy" się na odział szpitalny. Przez 11 dni mieszkaliśmy właśnie tam i nawet planowaliśmy zakup małej choinki bo nie liczyliśmy na wyjście. Jednak kolejny raz los się do nas uśmiechnął. Dziewczyny wzięły się w garść i dzień przed Wigilią wypuścili nas ze szpitala. Wówczas Święta spędziliśmy w domu, jedząc potrawy przygotowane przez nasze rodziny :) Mimo wszystko były to piękne Święta. Pierwsze, nasze wspólne, tak prawdziwie wyczekane. Nie myślałam wówczas o porządkach, o prezentach, o całym tym przedświątecznym szale. Marzyłam tylko o Świętach z moją rodziną - i się udało.


Rok później było już inaczej. Dziewczynki były już większe, zaczynały chodzić.... i to był powód do ustawienia kilku gałązek świerku na komodzie bo choinka mogłaby nie przeżyć :) Tym razem mieliśmy więcej czasu na przygotowanie prezentów, troszkę bardziej odczuliśmy ten świąteczny szał :) Niestety, wówczas jeszcze nie było okazji żeby dziewczynki poznały osobiście Świętego Mikołaja.



W kolejne Święta już działo się dużo więcej :) Wspólne ubieranie choinki, wspólne porządki (o ile tak to można nazwać), dzielenie się opłatkiem i wspólne śpiewanie kolęd. Pamiętam jak dziewczynki długi, długi czas po okresie świątecznym śpiewały "lili lili laj Małe Dzieciąteczko...". Już tak naprawdę w pełni świadomie cieszyły się z prezentów, które znalazły pod choinką, bo Mikołaj znowu zdążył uciec :)
Niestety brak zdjęć z tego okresu bo zostały u babci na komputerze :) ale za to możecie posłuchać TUTAJ.

Dziś jest już zupełnie inaczej. Nasze trzylatki już poznały Świętego Mikołaja, czekają na swoje wymarzone prezenty, śpiewają z matką kolędy lepiąc i dekorując pierniki. Zupełnie inny jest ten czas oczekiwania. Patrząc na te uśmiechnięte buzie, pełne zachwytu i zdziwienia po prostu chce się Tych Świąt. Codziennie rano, kiedy się budzą pytają czy to już? czy już przyszły Święta? Jeszcze nie, jeszcze kilka dni..... i napiszę Wam jak było :)




Więcej zdjęć ze Świątecznych przygotowań możecie zobaczyć na naszym Fanpage/u :) TUTAJ
W tym roku hitem jest "Przybieżeli do Betlejem..." :) Zobaczcie sami :)

Kochani, ponieważ do Świąt zostało już kilka dni, w zasadzie dwa :) życzę Wam wszystkim wszystkiego co najlepsze. Oby te Święta były dla Was wyjątkowe, radosne, spędzone w gronie najbliższych. Białych....chyba mnie troszkę poniosło :D no ale cuda się zdarzają, więc śniegu tez Wam życzę :)
Wesołych Świąt i wszystkiego naj, naj :)

Ps. Wybierając powyższe zdjęcia natknęłam się na jedno o którym już zapomniałam ale bardzo mnie wzruszyło :) oto one :) szkoda, że nie mam więcej rąk :)





niedziela, 6 grudnia 2015

Hoł, Hoł, Hoł :)

Kochani tematów do pisania nazbierało się sporo ale niestety brakowało czasu. Dziewczynki załapały wirusówkę i kilka dni spędziliśmy wspólnie w domu. Nawet udało nam się czasami pospać do 7.30 a nie jak to zwykle bywa o 6 (przy dobrych wiatrach) wpadają do sypialni z okrzykiem: mamo, gdzie ubranka? idziemy do przedszkola!
O tym jak dziewczynki zmieniły się od 1 września i to jakie zaobserwowaliśmy zmiany przez te trzy miesiące opisze w kolejnym poście.
Dziś chciałabym się skupić na........ Mikołaju :)
Maja (rok 2013)
fot. Monika Bechta

Tak naprawdę dopiero w tym roku dziewczynki są na tyle duże, że zaczynają rozumieć o co chodzi z tym brodatym gościem, który ukradkiem w nocy zostawił im przy łóżku prezenty.
Ogólnie u nas nie robimy sobie mikołajkowych prezentów, prócz drobiazgów dla dzieci :) i tak tez było w tym roku. Wczoraj cały dzień dziewczynki starały się być grzeczne, bo przecież tylko do takich dzieci przychodzi Mikołaj :)
Tatianka (rok 2013)
fot. Monika Bechta

Rankiem, kiedy jeszcze było ciemno ( o 7 rano :) ) cała czwórca przywędrowała do naszej sypialni. W gramoliły się do łóżka, delikatnie dały nam do zrozumienia, że mamy im ustąpić miejsca :) Zapytałam czy był Mikołaj? Stwierdziły, że nie - ciemno w pokoju, więc nie dojrzały stojących paczek ;) Poszłam, wiec z nimi, zapaliłam światło... słuchajcie dziewczynki zamarły. Otworzyły buzię i zaskoczone wpatrywały się, każda w swoja torbę. Były tam słodycze. Zgodnie z ustaleniami mogły je ruszyć dopiero po śniadaniu :) Ha, ha, oczywiście po chwili część została już rozpakowana: "mamusiu my tylko wąchamy :) Ale wiesz co? te cukierki to takie same jak kupuje nam dziadek" :D - ten tekst spodobał nam się najbardziej ( były tam, też słodycze od dziadków). Radość była niesamowita :) Maja przyszła do mnie i mówi: Mamuś nie smuć się, Ty nie byłaś niegrzeczna, On tylko dzieciom przynosi prezenty, ty naprawdę byłaś grzeczna ale jesteś już duża i dla tego nie dostałaś :)
Antosia (rok 2013)
fot. Monika Bechta

Amelka (rok 2013)
fot. Monika Bechta

I tak zaczęłam sobie wspominać. Trzy lata temu 6 grudnia, czekaliśmy jeszcze na wyjście Mai ze szpitala. A dziś, nasze cztery Skarby już są tak rozumne, że zaskakują nas na każdym kroku :)
Wspominałam też jak to było u mnie, kiedy byłam mniej więcej w ich wieku, no ciut starsza :) Było zupełnie inaczej. Pamiętam, że na Mikołajki nie było żadnych prezentów ale za to były na wigilię, pod choinką lub przynosił je Gwiazdor albo Mikołaj - zależy jaki strój miał pod ręką tata :)
Pamiętam jak pewnego razu dostałam paczkę od cioci z Niemiec - kurcze co to było w tamtych czasach..... masa pysznych słodyczy no i piękny różowy dres :) Następnego dnia ubrałam go do szkoły i koleżanki mi zazdrościły ;) Po kilku miesiącach przyjechała ciocia, wróciłam ze szkoły - oczywiście w dresie ;) a ciocia mnie pyta: a co ty w piżamie do szkoły chodzisz? :) Oczywiście nie przyznałam się w szkole, że to piżama :)
Dziewczynki Mikołaja maja w przedszkolu za kilka dni, jesteśmy ciekawi jak to będzie :), gdyż One są bardzo bojaźliwe, boją się wszelkich przebranych istot :) ( w czerwcu na dzień dziecka przyjechała do nas ekipa Stali Gorzów - nasi żużlowcy, z panem przebranym za pięknego, niebieskiego misia..... co się działo??????? tak szybko uciekały, że pogubiły buty, mnie przewróciły, a krzyk był taki, że słyszało nas pół osiedla :)
Relację z wizyty Mikołaja na pewno zdamy na naszym FB :)
Podsumowując, chciałabym powiedzieć, że podoba mi się, że ktoś wymyślił Mikołaja i całe to zamieszanie wokół niego. Tego dnia nawet dorosły czuje się jak dziecko, kiedy patrzy na radość dzieci lub kupuje czy pakuje prezenty. W czasach, gdzie wiecznie gdzieś pędzimy, gdzie brakuje nam czasu, przez moment się zatrzymujemy i wspominamy nasze dzieciństwo :) .
Choć mikołajkowy dzień dobiega końca to i tak życzę Wam Wszystkim żebyście choć na chwilkę zatrzymali się i powspominali te najpiękniejsze chwile swojego dzieciństwa :)