MY

MY

piątek, 16 października 2015

Co zmieniło się w moim życiu?

Często pytacie mnie: czy pojawienie się dziewczynek na świecie zmieniło mnie i moje życie? W tym poście chciałabym Wam na to i inne pytania odpowiedzieć.
Oczywiście, że dziewczynki odmieniły moje życie.
Teraz jest tak :)
Kiedyś było tak :)
Kiedy nie było dziewczynek żyłam swoim życiem. Co chciałam to robiłam. W dni wolne od pracy leniuchowałam. Obiad? Był albo nie było. Zawsze mogłam podskoczyć na kebaba lub pizzę. Byłam odpowiedzialna tylko za siebie i za swoje czyny. Częste wypady na zakupy, na kawę z koleżankami,  do kina z mężem i powroty o późnej porze. Nie musiałam nikomu się tłumaczyć.
Już sama wiadomość o tym, że jestem w ciąży zmieniła moje nastawienie do życia. Zaczęłam o siebie bardziej dbać, zresztą już nie tylko o siebie a o nas. Od tej chwili myślałam już tylko MY a nie ja. Moja codzienność została całkowicie podporządkowana dziewczynkom. Mimo tego, że nie chodziłam do pracy, wszystko było jak w zegarku. Wyjścia na kawę, do kina, odeszły na dalszy plan, wręcz odeszły w zapomnienie. Pojawiły się wyjścia na spacery z wózkiem. Pamiętam, że brakowało mi wyjścia na spacer z dziewczynkami w towarzystwie koleżanek. Każda była ze swoim maluchem w wózku a ja zazwyczaj sama, bo przecież nie dałabym rady z dwoma podwójnymi wózkami. Na szczęście moje wspaniałomyślne koleżanki nigdy o mnie nie zapomniały i przychodziły (nadal przychodzą) do nas ze swoimi dziećmi. Robimy sobie takie małe party :) z paluszkami i chrupkami no i kawą wypitą - nie w spokoju :D Za co bardzo Wam dziękuję :)
Zakupy? Tak oczywiście, że są. Jak dziewczynki jeszcze nie chodziły do przedszkola to razem w piątkę jechałyśmy sobie na takie babskie zakupy. Różnica polegała na tym, że rzadko kiedy kupowałam coś dla siebie, raczej dla dziewczynek. Kiedyś, codziennie rano można było ode mnie usłyszeć: w co ja mam się ubrać albo nie mam się w co ubrać ;) Dziś pytanie brzmi: w co Was ubrać? bo ja już w jeansach albo leginsach i rozciągniętym swetrze stoję przy szafie z dziecięcymi ubrankami :)
Punktualność? Raczej nie ma mowy :) Już wszyscy znajomi wiedzą, że rzadko kiedy uda nam się zdążyć na umówioną godzinę. Zazwyczaj mówimy: nie czekajcie na nas, na pewno będziemy ale nie wiemy o której :) To od dziewczynek zależało jak długo spały, w jakim budziły się humorze, to czy zdążymy na ciepły obiad do naszych rodziców też zależało od nich. Szczerze mówiąc teraz jestem dumna z siebie, że udaje nam się zorganizować tak poranek, że jeszcze nie spóźniliśmy się do przedszkola :)
Obiad? Jest i musi być. Po pierwsze bardzo mnie cieszy kiedy trzylatka mówi mi: "jaki pyszny obiad ugotowałaś mamusiu" :) po drugie uważam, że coś ciepłego codziennie trzeba zjeść. Przyznam się, że zaczęliśmy bardziej dbać o siebie, bo przecież mamy dla kogo żyć :), a po trzecie uważam, że wspólny posiłek chociaż raz dziennie to coś niesamowitego i bardzo ważnego dla rodziny.
Od kiedy pojawiły się dziewczynki wieczory zrobiły się mniej romantyczne :) Nie siedzę w fotelu, z lampka wina tylko stoję przy desce do prasowania :) albo ogarniam mieszkanie z klocków, puzzli i innych zabawek a w ciągu dnia nie oglądam porannych programów z kawa w ręku lecz oglądam Księżniczkę Zosię albo Pepę :) ewentualnie Dino pociąg albo Tomka ;) w ostatnim czasie furrorę robi bajka Trojaczki - sama nawet oglądam :)
Co ważne, odkąd dziewczynki poszły do przedszkola muszę codziennie uczyć się nowych wierszyków i piosenek bo pytają: mamo a jak to było? Znam już wierszyk o misiu co miał urwane uszko, o jesieni, piosenkę o gruszce, itd - dobrze, że internet wszystko podpowie :)
Czy ja się zmieniłam? Nie wiem. Muszę podpytać najbliższych i przyjaciół :) Na pewno zaczęłam doceniać to co mam, swoja rodzinę, to przez co przeszłam pozwala mi codziennie dziękować za córki. Możecie o tym poczytać TUTAJ. Na pewno jestem troszkę bardziej zmęczona, mam inne priorytety ale ogólnie chyba pozostałam tamtą Baśką :)
Tak na koniec chciałabym Wam napisać jedno. To, że moje życie przewróciło się do góry nogami odkąd pojawiły się dziewczynki, fakt, że musiałam zrezygnować z wielu rzeczy i przyjemności, to że jestem bardziej zmęczona i niewyspana - nie oddałabym tego za nic w świecie. Kocham to moje dotychczasowe życie w takim towarzystwie. Jest zupełnie inaczej, jest cudownie :)

Amelka

Antosia - mamo jestem Antosia, nie Tosia :)

Maja

Tatianka





 Jak nie kochać takiego życia w takim towarzystwie?